|
Piękny kwiat dębowy. |
Jest ich siedem.
W różnym są stanie.
Kilka połamanych elementów.
Postępujące niszczenie spowodowało że źli ludzie pozbyli się do tej pory trzech.
Z całego kompletu zostało właśnie tylko tych siedem krzeseł.
Dębowe krzesła.
Rzeźbione, zdobione motywem kwiatowym. Siedziska skórzane.
|
Na tym zdjęciu fantastycznie widoczny obecny kolor mebla. |
I co najbardziej lubię w opisywaniu tego rodzaju mebli, że nie ma potrzeby zaznaczania że to skóra naturalna, po prostu w tamtych czasach innej nie było.
Wiek około stu lat, nie ma dokładnych danych kto był pierwszym właścicielem, a ten typ mebli produkowano przez około 40 - 50 lat, więc tym trudniej jest określić ich dokładny wiek.
Taki komplet krzeseł stawia się do odpowiedniego stołu.
I w tym przypadku Historia okazała się łaskawą dla niego.
Przetrwał w całości, z dwoma wkładami, dwukrotnie powiększającymi jego blat.
Wszystko utrzymane w kanonie "kwiatu dębu".
|
Róż, prawie jak fuksja, choć "prawie" robi różnicę... |
Podobne "kopytko" na zakończeniu nóg.
Drobne uszkodzenia, ale łatwe w usunięciu.
Nic trudnego dla chcącego.
Właśnie...
Wszystkie elementy są zupełnie czarne.
To stanowi największy problem podczas renowacji.
I jest to najczęstszy grzech użytkowników.
Potrafią średnio dwa razy na pokolenie dodawać kolejną warstwę farby.
A że w zgrzebnych czasach PRL-u bejcę do drewna w najlepszym przypadku robiło się z pięciu litrów rozpuszczalnika i kropli smoły, lub po prostu malowało się wszystko farbą olejną.
Oczywiście grubą warstwą.
|
Jak się tak lepiej przyjrzeć to jest to bardziej liść dębu, niż kwiat,
ale "dębu kwiat" ładniej brzmi. |
Jeszcze zabawniejsze jest jak pod kolejnymi warstwami farby ujawnia się czyjś kunszt malarski, gdy podczas malowania podłóg, farbą olejną dodajmy, przy okazji malowane były nogi mebla, tak do wysokości około 10 cm nad podłogą....
Sam zresztą uczestniczyłem w rytualnym dokładaniu kolejnej warstwy farby do mebla z tej kolekcji. Jest jeszcze komoda, tak zwany pomocnik. I z przyjemnością podczas rodzinnego
eventu pomalowaliśmy ja na wściekły róż. To było w czasach gdy modne były zestawienia fuksja plus turkus. Kto nie pamięta, nie wie co stracił.
I to jest dopiero wyzwanie dla renowatora.
|
A oto fotel w całej okazałości. |
Jednak jedna warstwa farby w tą czy w tamtą.... nie ma znaczenia.
Komplet zamykają fotele.
Stały dawniej u szczytu stołu, na obu jego końcach.
Jak to w patriarchacie bywało, głowa rodziny, najważniejsze miejsce, całowany w pierścień władca.
No, było minęło...
Fotele są dwa, jeden z nich oskrobany z koszmarnej czerni, ale ze starym siedziskiem, elegancko sklejony American Tape.
Zestaw tych mebli jest sukcesywnie, od jakiegoś czasu, i przez jakiś czas jeszcze odnawiany, skrobany konserwowany i póki co tylko woskowany.
Żadnych innych kolorów.
I błagam Cię, Potencjalny Nabywco, nie zamawiaj sobie ponownego zamalowania jakąś kryjącą farbą!
Nie po dziesiątkach godzin spędzonych na skrobani niekończących się warstw czerni...
Pełna dokumentacja fotograficzna na FB.
A w najbliższej przyszłości update o stanie prac.