31.01.2013

Rattan.

Kolejny przedmiot.
Kosz na bieliznę, rattanowy.
Z powodzeniem zmieści pranie z całego tygodnia.
Sto piętnaście par skarpetek.

Dowolnego koloru.
Pełna galeria na Facebook

Mista.drewno
















27.01.2013

Zamek Otwarty.

Drewniana walizka.

Jakiś czas wykorzystywałem ją jako schowek transportowy na narzędzia stolarskie.
W tym też celu zrobił ją mój daleki wujek, i całe lata służyła jemu.

Gdy trafiła w moje ręce były w niej dwa tępe dłuta, niesamowita ręczna wiertarka na świdry ślimakowe, i kilka hebli o wymyślnych kształtach ostrzy.

Całe lata przeleżała w domku na ogródkach działkowych.
Ponieważ miała zepsute zamki, domyślam się że ktoś się do niej włamał i co cenniejsze przedmioty wyjął, musiałem zamontować klamry spinające części w jedną całość.

Był też jeden wyjazd, gdy walizka służyła jako walizka właśnie.
Są nawet na to dowody na zdjęciach.
Ale to już zupełnie inna historia

Gdy już przestała pełnić wymienione funkcje, pomalowałem ją złotawymi mazgajami, kiedyś się tak robiło.
Zresztą, może teraz się też tak robi?
Jak komuś się taka podoba, to zapraszam, jest do wzięcia.

Osobiście uważam, że ładniejsza była by biała.
I pewnie za czas jakiś ją przemaluję.
Wolność i swoboda.

23.01.2013

Kwiat dębu.

Piękny kwiat dębowy. 
Jest ich siedem.
W różnym są stanie.
Kilka połamanych elementów.
Postępujące niszczenie spowodowało że źli ludzie pozbyli się do tej pory trzech.
Z całego kompletu zostało właśnie tylko tych siedem krzeseł.

Dębowe krzesła.
Rzeźbione, zdobione motywem kwiatowym. Siedziska skórzane.
Na tym zdjęciu fantastycznie widoczny obecny kolor mebla.
I co najbardziej lubię w opisywaniu tego rodzaju mebli, że nie ma potrzeby zaznaczania że to skóra naturalna, po prostu w tamtych czasach innej nie było.
Wiek około stu lat, nie ma dokładnych danych kto był pierwszym właścicielem, a ten typ mebli produkowano przez około 40 - 50 lat, więc tym trudniej jest określić ich dokładny wiek.
Taki komplet krzeseł stawia się do odpowiedniego stołu.
I w tym przypadku Historia okazała się łaskawą dla niego.
Przetrwał w całości, z dwoma wkładami, dwukrotnie powiększającymi jego blat.

Wszystko utrzymane w kanonie "kwiatu dębu".
Róż, prawie jak fuksja, choć "prawie" robi różnicę...
Podobne "kopytko" na zakończeniu nóg.
Drobne uszkodzenia, ale łatwe w usunięciu.
Nic trudnego dla chcącego.
 Właśnie...
Wszystkie elementy są zupełnie czarne.
To stanowi największy problem podczas renowacji.
I jest to najczęstszy grzech użytkowników.
Potrafią średnio dwa razy na pokolenie dodawać kolejną warstwę farby.
A że w zgrzebnych czasach PRL-u bejcę do drewna w najlepszym przypadku robiło się z pięciu litrów rozpuszczalnika i kropli smoły, lub po prostu malowało się wszystko farbą olejną.
Oczywiście grubą warstwą.

Jak się tak lepiej przyjrzeć to jest to bardziej liść dębu, niż kwiat,
ale "dębu kwiat" ładniej brzmi. 
Jeszcze zabawniejsze jest jak pod kolejnymi warstwami farby ujawnia się czyjś kunszt malarski, gdy podczas malowania podłóg, farbą olejną dodajmy, przy okazji malowane były nogi mebla, tak do wysokości około 10 cm nad podłogą....

Sam zresztą uczestniczyłem w rytualnym dokładaniu kolejnej warstwy farby do mebla z tej kolekcji. Jest jeszcze komoda, tak zwany pomocnik. I z przyjemnością podczas rodzinnego eventu pomalowaliśmy ja na wściekły róż. To było w czasach gdy modne były zestawienia fuksja plus turkus. Kto nie pamięta, nie wie co stracił.


I to jest dopiero wyzwanie dla renowatora.

A oto fotel w całej okazałości.
Jednak jedna warstwa farby w tą czy w tamtą.... nie ma znaczenia.

Komplet zamykają fotele.
Stały dawniej u szczytu stołu, na obu jego końcach.
Jak to w patriarchacie bywało, głowa rodziny, najważniejsze miejsce, całowany w pierścień władca.
No, było minęło...
Fotele są dwa, jeden z nich oskrobany z koszmarnej czerni, ale ze starym siedziskiem, elegancko sklejony American Tape.

Zestaw tych mebli jest sukcesywnie, od jakiegoś czasu, i przez jakiś czas jeszcze odnawiany, skrobany konserwowany i póki co tylko woskowany.
Żadnych innych kolorów.

I błagam Cię, Potencjalny Nabywco, nie zamawiaj sobie ponownego zamalowania jakąś kryjącą farbą!
Nie po dziesiątkach godzin spędzonych na skrobani niekończących się warstw czerni...

Pełna dokumentacja fotograficzna na FB.

A w najbliższej przyszłości update o stanie prac.

18.01.2013

Korek

Dziś nie będzie wzruszającej historii z przeszłości.
Banał będzie.
Najzwyklejszy w świecie recyklart.
No, bardziej recykl, niż art.

Dziś będzie przepis na sztukę.












Uprzednio przygotować musimy:
- dwieście butelek wina, dowolnej marki, i koloru, byle miały prawdziwy korek z korka
- podkładkę  z cienkiej płyty
- cztery listewki













Przystępujemy do wykonania.
Wyjmujemy korki z butelek za pomocą separatora korków,
domowym sposobem z mąki pszennej granulacji 500 i niewielkiej iloci wody przygotowujemy klej,
i nakładając go płynnym ruchem pędzla trzymanego w lewej ręce, prawą ręką rozmieszczamy korki na podkładce z cienkiej płyty.
Na koniec listewki dookoła przestrzeni w miarę szczelnie zalepionej korkami.



I już!
Proste - genialne!







16.01.2013

Haczyk

Ten haczyk tkwi w desce.

Cztery lata temu w piwnicy znajomego napotkałem przedmiot przypominający średniowieczną zasłonę prysznica, a właściwie nie samą firankę, tylko to na czym zazwyczaj ona wisi.
I jak przystało na Wieki Średnie cały ten element był wykonany z solidnych żelaznych elementów.
Gruby na palec pręt w kształcie litery C, a na nim kilkanaście, no właśnie - z braku lepszego określenia - powiedzmy "zawieszek". Stare, kute elementy pozaginane w ślimaka na jednym końcu, a drugi koniec spłaszczony.


Ich sposób wykorzystania od tamtego dnia spędzonego w piwnicywłaściwie był już jasno określony
W tym tkwił haczyk!




Nie zwlekając więc ani chwili dłużej, wszystko to przywleczone z wielkim trudem odłożyłem  na wielki stos przedmiotów posiadających niewątpliwy potencjał wewnętrzny, jednak aby mógł się on w pełni ujawnić musi najpierw minąć odpowiednia ilość czasu.
Przez ten okres chyba ze trzy razy ratowałem te przedmioty przed zbieraczami złomu - dla których horyzont istnienia żelaznych przedmiotów można określić pytaniem - używasz tego teraz?

No, ale przetrwały. A oto efekty. Dodałem deseczkę, oczywiście szczotkowana sosna, szczyt mody w tym sezonie. Dla zainteresowanych jest wiadomość, że z powodów oczywistych na tym najlepszym z możliwych światów może wystąpić ograniczona ilość takich wieszaków.

Jeden już znalazł właściciela, ten z numerem fabrycznym nr 2 do wzięcia za przystępną cenę,
i możliwy jest do wyprodukowania jeszcze tylko jeden egzemplarz!

Czas goni.

15.01.2013

Magiel

W dawnym Poznaniu, istniała instytucja MAGLA.

Chciałeś mieć pięknie zgniecione kalesony, i bryczesy w kancik, zanosiłeś je do Praczki, która dysponowała MAGLOWNICĄ. Wspomniana wcześniej niewiasta dokonywała szeregu czynności na powierzonych jej rzeczach i po wyznaczonym czasie klient, mniej lub bardziej zadowolony, odbierał swoje gacie, kalesony, czy co tam jeszcze.

Ale nie odnowiłem dziś maglownicy, jak można by sądzić.
Dziś odnowiłem stół będący niegdyś na wyposażeniu magla, gdzieś w okolicach ul. Śniadeckich.
Miał on nietypową jak na tamte czasy wysokość blatu, bo ponad 83cm, co sugerowało by że jest do pracy stojącej (kiedyś ludzie byli niżsi), oraz dwie szuflady, jedną ogromną, na metalowej prowadnicy.
Niestety do dzisiejszych czasów przetrwała tylko ta mniejsza.
Dokładnie co było przechowywane w tej większej, tego nie wie nikt...

Obecnie widzę kilka zastosowań dla tego mebla, oto dwa z nich:
może to być eleganckie biurko, lub stół do kuchni, można wtedy dorobić dużą szufladę.
W końcu był to stół do pracy, prawda?
W tej szufladzie Praczka trzymała pewnie gęsie pióro, lub stalówkę, ślady inkaustu zdradzają wszystko. Niestety w szufladzie nie było nic poza plamami i kurzem. Mówię niestety, bo kiedyś mój kolega znalazł na pchlim targu w starej komodzie zdjęcie Jezusa. Podobno autentyczne.
Po zdarciu kilogramów farby postanowiłem pozwolić pooddychać przez jakiś czas drewnu, zanim czymś je na powrót przykryję, jest więc to skromne biureczko otwarte na sugestie nowego właściciela, co do kolorów. Tylko błagam, nie jakimś okropnym kolorem, tego bym nie przeżył. Polecam woskowanie, lub olej.

I tak, przy niewielkim wysiłku możesz mieć swój kawałek historii maglownictwa w swoim domu.
Serdecznie polecam.

14.01.2013

Szczotkowanka.

   OK.
   Czas na długo zapowiadaną premierę.
   Jest to szafka jakiej jeszcze nie widzieliście.










Sosna czesana szczotką daje właśnie takie efekty.
Szafka ta może z 10 lat stała w warsztacie i pełniła funkcję podstawy pod wiertarkę


Była całkowicie pomalowana farbą białą, oleją, zupełnie kryjącą.
Pod nią była błękitna, a pod nią jeszcze bladożółta.






.
Na powiększeniu powyżej doskonale widać misterną pracę jaką ktoś włożył w dopasowywanie do siebie elementów blatu. Wzruszające. W zagłębieniach pozostałości tajemniczej białej substancji


Generalnie z pewnością nie stanowiła części zamówienia dla Jaśnie Pana;
mówimy co najwyżej o poziomie folwarcznego ekonoma.
Z niską pensją.
I to po słabych zbiorach

.







I dodatkowo pełniła funkcję mieszkania dla setki niewielkich istotek żywiących się drewnem.
Już nie pełni...Współczesna medycyna nie zna granic.



Obecnie czekamy na gałki porcelanowe - pełniące rolę uchwytów oczywiście - zwieńczające całość...
Bonus dla tego, kto przy pierwszym zdjęciu zauważył ich brak, he, he..
Jak dojdą, (kurierem, czyli pewnie dojadą) będzie update fotograficzny.


GENERALNIE to szafka szuka nowego domu....










13.01.2013

Pomysł

Urodził się pomysł na szafę.
Inspiracją były dwa stare fronty od szafy, która już nie istnieje.
Pomysł się urodził i przeniósł na papier.

C.d.n...

P.S. Pozdrawiamy firmę Kinnarps Polska sp. z o.o., sponsora papieru listowego.

11.01.2013

Karmnik

Za oknem zima a śniegu ni ma!!



Harcerzu drogi pamiętaj o dokarmianiu sikorek.



Każdy harcerz za okazaniem legitymacji członkowskiej jest uprawniony do 10% zniżki przy zamówieniu karmnika.